Kategoria: Wielkie postacie
Image(Komentarz Demokratesa: na pamięć i uwagę  zasługują nie tylko osobowość i postawa etyczna Korczaka, lecz także jego rozumne koncepcje wychowawcze jakże różne od większości tych, z którymi spotykamy się w dzisiejszej Polsce)  

W humanistycznym świecie postać Janusza Korczaka staje w szeregu największych autorytetów moralnych ludzkości, takich jak z minionych epok grecki filozof i wychowawca Sokrates czy szwajcarski pedagog Jan Henryk Pestalozzi, a z czasów współczesnych – przywódca indyjski Mahatma Gandhi czy teolog i lekarz Albert Schweitzer. Jak wiecznie żywą legendą i wiecznie żywym wzorem postawy nauczyciela wychowawcy jest Sokrates, który oddał swe życie, by świadczyć o prawdzie głoszonych przez siebie idei, tak do rangi największego symbolu człowieczeństwa urosła postać doktora Korczaka. W istocie, jego śmierć w komorze gazowej hitlerowskiego obozu zagłady w Treblince w sierpniowym dniu 1942 roku, śmierć wraz z 200 wychowankami i całym personelem sierocińca, stała się symbolem największego oddania i poświęcenia się przez wychowawcę sprawom dziecka. Lecz zjawisko, któremu na imię „Janusz Korczak”, to nie tylko symbolika związana z jego śmiercią – to przede wszystkim jego dorobek twórczy: pisarski i pedagogiczny. To wszakże ponad 40 lat działalności jako lekarza z wykształcenia i zawodu, poety-pisarza z zamiłowania oraz wychowawcy i pedagoga z powołania i wyboru. Dzieło życia Korczaka wpisuje się w wielki „przewrót kopernikański” w nowoczesnym wychowaniu, który dziecko i jego dobro postawił w centrum zainteresowań całego procesu wychowawczego i myśli pedagogicznej. Nade wszystko oddał się Korczak dzieciom proletariatu i dzieciom opuszczonym.
 
Właściwe nazwisko Korczaka brzmi Henryk Goldszmit. Urodził się w Warszawie 22 lipca 1878 r. w zasymilowanej inteligenckiej rodzinie żydowskiej, silnie związanej z polskością i kulturą polską. Miał szczęśliwe dzieciństwo, lecz choroba psychiczna i śmierć ojca zburzyły jego beztroski świat. Jednocześnie od 15 roku życia przechodził „furię czytania” i samouctwa.  „Świat mi znikł sprzed oczu, tylko książka istniała” – zanotował w pamiętniku. Próbował swoich sił literackich i stał poczytnym literatem i felietonistą. Współpracował z tygodnikiem satyrycznym „Kolce” oraz tygodnikiem społeczno-demokratycznym „Głos” (później z jego kontynuacją – „Przeglądem Społecznym”, a po jego zawieszeniu – ze „Społeczeństwem”). „Głos” był tygodnikiem radykalnym, reprezentującym szeroko pojęty obóz postępowej, radykalno-demokratycznej inteligencji, w którym dominowały tendencje socjalistyczne. Współpracownikami pisma byli niemal wszyscy znani ówcześni postępowi pisarze, publicyści i badacze. Była to dla Korczaka szkoła myślenia społecznego. Sam pod koniec życia powiedział:  „Wychowawcy moi w pracy społecznej: Nałkowski, Straszewicz, Dawid, Dygasiński, Prus, Asnyk, Konopnicka”. Zło społeczne poznawał z autopsji – wtedy też kształtowała się jego wrażliwość społeczna utożsamiająca się z zasadą Stefana Żeromskiego, że „człowiek to rzecz święta, której krzywdzić nikomu nie wolno”. Zaczyna odczuwać współodpowiedzialność za wszechobecne zło, ujmując najważniejsze problemy społeczne z punktu widzenia socjalisty. Tym, co wyróżniło Korczaka spośród innych twórców, było przekroczenie granic protestu literackiego i wstąpienie na drogę konkretnego czynu. Deklaracją, że „niewypowiedzianie obchodzą go sprawy wychowawcze”, wskazał, iż głównie interesuje się tym wszystkim, co wiąże się z dzieckiem.  Postanowił nie zakładać własnej rodziny.  „Za syna – napisał – wybrałem ideę służenia dziecku i jego sprawie”.

 W „Pamiętniku” (1942 r.) napisał: „Mam umysł badawczy, nie wynalazczy. – Badać, by wiedzieć? – Nie. Badać, by znaleźć, dotrzeć do dna? – I to nie. Chyba badać, by zadawać coraz dalsze pytania”. Wydział Lekarski Uniwersytetu Warszawskiego ukończył w roku 1905. Pracował w szpitalu dziecięcym im. Bersonów i Baumanów, a swoje wykształcenie pediatryczne pogłębiał m.in. za granicą u boku znakomitych pediatrów niemieckich i francuskich. W pracy pediatrycznej Korczaka należy wyróżnić dwa okresy. Pierwszy – od 1903 do 1911 r. – to kontakty z chorym dzieckiem na sali chorych, w przychodni i w domu chorego. Drugi okres rozpoczyna się od 1912 r., kiedy opuścił szpital i – uzbrojony w głęboką wiedzę dotyczącą patologii i fizjologii dziecka – objął kierownictwo Domu Sierot przy ul. Krochmalnej 92 jako wychowawca. Placówki tej i kolejnych roczników jej wychowanków nie opuścił aż do śmierci (z przerwą w czasie I wojny światowej).
 
Należy podkreślić silne powiązania Korczaka z polskim ruchem wolnomyślicielskim. Ruch, który skupiał ludzi o postępowym obliczu i różnych poglądach politycznych, wysunął na I zjeździe Wolnomyślicieli Polskich, odbytym w Warszawie w 1907 r., żądania dotyczące laicyzacji życia publicznego – m.in. przez wprowadzenie świeckich metryk, ślubów i rozwodów, świeckiej szkoły itp. Korczak wstąpił także do wolnomularstwa – w 1925 r. był członkiem loży „Gwiazda Morza”, stanowiącej część federacji masońskiej rytu „Droit Humain”, która w swej konstytucji wysuwała „zgrupowanie pod swym sztandarem wszystkich ras, religii i narodowości, aby ustawicznie i wspólnie szukać środków zapewnienia każdemu możliwie największego dobrobytu materialnego i szczęścia osobistego i aby pogodzić wszystkich ludzi, których dzielą bariery religii”.
 
Działalnością wychowawczą Korczak pragnął włączyć się w wielką reformę społeczną. Uważał, że „zreformować świat, to znaczy zreformować wychowanie”. Był owładnięty wiarą w naprawę i odrodzenie świata i ludzkości przez dziecko. „Dziecko spełni główną rolę w duchowym odrodzeniu człowieka. Jestem tego pewien” – napisał w jednym z listów. Dziecko traktował jako pełnego, pełnowartościowego człowieka: „Nie ma dzieci – są ludzie; ale o innej skali pojęć, innym zasobie doświadczenia, innych poglądach, innej grze uczuć”; „To jeden z najzłośliwszych błędów sądzić, że pedagogika jest nauką o dziecku, a nie o człowieku”. Dziecko to nie jest „zadatek” na człowieka, „człowieczek”, ale człowiek – już dziś, teraz. To „nie światek, a świat, nie drobnych, a doniosłych, nie niewinnych, a ludzkich – wartości, zalet, przywar, dążeń, pragnień”. „Dziecko kojarzy i rozumuje jak osoba dorosła – nie ma tylko jej bagażu doświadczeń”.

Korczak był pionierem obrony praw dziecka, a także twórcą antyautorytarnego systemu wychowania. Za zło dręczące świat dziecięcy i sferę wychowania obwiniał kapitalizm i klerykalizm. Był nade wszystko wychowawcą – nowatorem. Zwłaszcza wychowania zbiorowego, zakładowego, przytułkowego; jest prekursorem pedagogiki opiekuńczej. Jego system wychowawczy był reakcją na formalizm i rygoryzm wychowania i szkoły tradycyjnej, który zabijał osobowość dziecka i nie zapewniał pełnej realizacji jego praw; Korczak był także wrogiem ówczesnych ochronek, prowadzonych – najczęściej na zasadach filantropii – przez zakony i gminy wyznaniowe, a zapewniających dzieciom w najlepszym wypadku minimum egzystencji. Utworzył i prowadził dwa domy dziecka (domy radości życia), w których program wychowawczy realizowany był przede wszystkim przez samorząd dziecięcy.

Główny akcent w swoim systemie położył na samowychowanie dziecka – był to „system zorganizowanej społeczności dziecięcej” – dzieci same poprzez swój samorząd poznawały zawiłe zagadnienia życia w zbiorowości, a także odkrywały potrzebę piękna, altruizmu i innych wartości. Jądrem korczakowskiego samorządu dziecięcego był sąd koleżeński i jego kodeks. Do tego sądu dzieci mogły podawać nie tylko siebie wzajemnie, ale i dorosłych, personel wychowawczy (Korczak także „stawał przed sądem”). „Sąd – pisał – może się stać zawiązkiem równouprawnienia dziecka, prowadzi do konstytucji, zmusza do ogłoszenia deklaracji praw dziecka. Dziecko ma prawo do poważnego traktowania jego spraw, do sprawiedliwego ich rozważania. Do tej pory wszystko zależne było od dobrej woli i dobrego czy złego humoru wychowawcy. Dziecko nie miało prawa do protestu. Despotyzmowi trzeba położyć kres”. Kodeks sądu opierał się na głęboko humanistycznych podstawach, a jego zasadniczą ideą była idea zrozumienia i przebaczenia. Innym ważnym elementem korczakowskiego systemu wychowawczego były wspólne z dziećmi „posiedzenia”.

Od wychowawcy-opiekuna żądał właściwego stosunku do siebie i dzieci: „Poznaj siebie, zanim zechcesz dzieci poznać”. Przede wszystkim żądał szacunku i miłości, szacunku wobec tajemnic dziecka, atmosfery szerokiej tolerancji, optymizmu i człowieczeństwa. Był przekonany, że jeżeli będziemy działać wśród dzieci i razem z dziećmi, to zbędne będzie moralizowanie, karanie i tyranizowanie. Dzieci same przez swój samorząd poznają zagadnienia współżycia społecznego.

Szczególnie boleśnie przeżywał Korczak ostatnie lata przedwojenne, kiedy narastała w Polsce nietolerancja i autorytaryzm. Napisał, że to „podłe, haniebne lata – rozkładowe, nikczemne. Kłamliwe, zakłamane. Przeklęte. Nie chciało się żyć. Błoto. Cuchnące błoto”. Z niepokojem obserwował wszystkie przejawy wzrastającego antysemityzmu.
Hitlerowcy przenieśli dom sierot do getta – na Chłodną 33, a stamtąd, w związku z kolejną zmianą granic getta – na Śliską 9. Korczak odrzucił szansę osobistego ocalenia. Przyjaciele chcieli mu zorganizować ucieczkę do jednego z państw neutralnych, gdzie jako osoba o europejskiej sławie mógł liczyć na pomoc i schronienie przed Holocaustem. Nie chciał jednak zostawić swoich dzieci.

5 lub 6 sierpnia 1942 r. wyprowadzono na tzw. Umschlagplatz dom sierot Korczaka i inne internaty. Dzieci ustawiono w czwórki. Na czele szedł Korczak, z podniesioną głową, bez kapelusza, trzymając dwoje dzieci za ręce – prowadził swych 200 wychowanków. Miał im tłumaczyć, że idą „na wycieczkę”. Dzieci niosły zieloną flagę króla Maciusia I – głównego bohatera jednej z powieści Korczaka. Z chwilą, gdy Korczaka, jego współpracowników i dzieci załadowano do wagonów, urywają się o nich relacje. Wiadomo, że wszyscy zostali wywiezieni do obozu zagłady w Treblince i tam, po wyjściu z transportu – jak w setkach innych przypadków – pod pozorem kąpieli kazano im się rozebrać do naga. Mężczyzn ustawiono w szeregu i oddzielono od kobiet i dzieci. Następnie zagazowano wszystkich w hermetycznych komorach.

Korczak jest autorem licznych prac pedagogicznych i dla dzieci. Powieść „Król Maciuś Pierwszy” można nazwać zbeletryzowaną kartą praw dziecka, zaś książkę „Prawo dziecka do szacunku” – najdonioślejszym manifestem pedagogicznym Korczaka.

Artur Cecuła
        

 
Żródło: Fakty i Mity. Tutaj rozpoczynała artykuł  pochodząca chyba od redakcji tygodnika informacja wstępna: „Janusz Korczak był wcieleniem najczystszego humanizmu. Jego wielkości jako pedagoga dopełniła heroiczna śmierć razem z dziećmi –wychowankami – i personelem sierocińca”
Odsłon: 6445