Kto używa dzisiaj na co dzień tego pojęcia, kto go w ogóle używa?  Chyba rzadko kto, co najwyżej niektórzy pilni czytelnicy Nietzschego. On to bowiem, jak się wydaje, był jego pierwszym wynalazcą. Niestety, wynalazcą - jak i w kilku innych ważnych sprawach - zapomnianym. Piszemy „niestety”, ponieważ trudno sobie wyobrazić społeczeństwo demokratyczne, a więc światłe i etycznie świadome, bez sumienia tego rodzaju.
To znaczy bez poczucia odpowiedzialności jednostek za prawdziwość  żywionych przez siebie poglądów. Że sama prawdziwość poglądów jest dzisiaj ideą sprzeczną z ideologią panującą, to inna sprawa,  również  pasjonująca.

 

Lecz wróćmy do Nietzschego. W „Wiedzy radosnej” (w drugim akapicie Księgi pierwszej)  pisze m.in.: „Coraz na nowo doświadczam tego, a za każdym razem buntuję się na nowo i nie chcę temu wierzyć, choć dotykam tego nieomal rękoma: ogromnej większości ludzi brak sumienia intelektualnego. Ba, często zdawało mi się prawie, jakby się z takim wymaganiem w najludniejszych miastach było jak na pustyni. Każdy patrzy na ciebie zdziwionymi oczyma i pozostaje  przy swoim, to zwąc dobrem, tamto złem. Nie wywoła to w nikim rumieńca wstydu, gdybyś dał poznać, że te odważniki  nie mają pełnej wagi – nie wznieci też oburzenia przeciw tobie: może śmiać się będą z twej wątpliwości. Chcę rzec: ogromna większość ludzi nie uważa za hańbę wierzyć w to lub owo i żyć wedle tego, bez uprzedniego uświadomienia sobie ostatecznych i najpewniejszych argumentów za i przeciw i bez zadania sobie nawet choćby trudu dodatkowego przytoczenia  takich argumentów.

[...] Lecz w pośród tej rerum concordia discors [niezgodnej zgodności zjawisk (Horacy, Listy I, 12, 19)] i całej tej przedziwnej niepewności i wieloznaczności istnienia stać i nie pytać, nie drżeć z żądzy i rozkoszy pytania, nie nienawidzić nawet pytającego, może nim nawet mdło się zachwycać – to właśnie wzbudza we mnie pogardę – i tego uczucia przede wszystkim w każdym szukam – jakieś błazeństwo przekonywa mnie zawsze na nowo, że każdy człowiek ma to uczucie, jako człowiek. Jest to mój rodzaj niesprawiedliwości”.

Tyle Nietzsche (w zmodernizowanym nieco przekładzie Leopolda Staffa).  Warto myśleć dalej, a wbrew pozorom, mimo odmiennych tematyzacji,  nagromadziło się  materiału myślowego już całkiem dużo. (J.D.)